Cóż
mogę powiedzieć o rajdzie.. Przede wszystkim to, że
był świetnie zorganizowany, ciekawa trasa (o której
za chwilę), próby sprawnościowe, na koniec baaaardzo
smaczny poczęstunek, no i atrakcje - wszystko to mam
nadzieję, że przyciągnie wszystkich jeszcze raz :))
Nie jest to mój pierwszy rajd, a z tego co pamiętam,
to chyba czwarty czy piąty.. Moja wiedza na temat
czytania itinerera, którą starałem się przekazać
mojej przyszłej żonie Agnieszce, która zasiadła na
fotelu pasażera/pilota, została mocno zweryfikowana
już na pierwszych odcinkach trasy :) Gdyby nie P i
L, których nie potrafiliśmy na początku rozszyfrować
nie byłoby pewnie 30 minutowego spóźnienia na mecie
- no ale cóż.. Problemy sprawiły nam też zdjęcia z
trasy, z których do karty drogowej nie wpisaliśmy
żadnego.
Miejsce, które zajęliśmy - 70 na 101 startujących
nie jest może szczytem marzeń, ale myślę, że dobrym
prognostykiem na przyszłość. Agnieszce spodobał się
ten typ rozrywki/zabawy i z pewnością pojawimy się
oboje wraz z naszym błękitnym Pandziorem na
następnych imprezach tego typu..
Dziękujemy wspólnie za miłą zabawę i organizację
(dla wszystkich, którzy w tym uczestniczyli)
RELACJA - Agnieszka Nowicka
Rajd samochodowy organizowany przez
Automobilklub Wielkopolski był moim pierwszym rajdem
tego typu. W składzie załogi numer 72 znalazłam się
dzięki mojemu wujkowi, który zaproponował mi
stanowisko kierowcy. Początkowo sądziłam, że sobie
nie poradzę i wyprawa okaże się kompletną katastrofą
- należy wspomnieć, że jestem świeżo upieczonym
kierowcą- jednak już po kilka chwilach trwania rajdu
okazało się, że to świetna zabawa, umożliwiająca
doskonalenie swoich możliwości.
Rajd rozpoczął się na parkingu przy
ulicy Towarowej (obok siedziby A.W.) . Po
rejestracji każda ze 120 załóg otrzymała reklamówkę
z materiałami rajdowymi. Należałoby wspomnieć, że
przedział wiekowy uczestników rajdu był bardzo
zróżnicowany, ku swoje zdziwieniu spotkałam kilku
znajomych. Pierwszy samochód wystartował około
godziny 10:30, ja natomiast z numerem 72 i wujkiem
u swojego boku przekroczyłam linię startu jakieś 40
minut później. Trasa rajdu biegła po ulicach
Poznania oraz jego okolicach. Oprócz podstawowego
zadania jakim było dotarcie na metę według
instrukcji podanych w postaci itinerera, należało
jednocześnie wykonać kilka dodatkowych zadań między
innymi: odnaleźć miejsca, których fragmenty
znajdowały się na zdjęciach, odpowiedzieć poprawnie
na zadane pytania, oraz nie przegapić punktów
kontrolnych. Chociaż z początku wszystko wydawało
się trudne do wykonania, w praktyce okazało się
świetną zabawą, która pochłonęła nas bez reszty na
kilka najbliższych godzin.
Po dotarciu na metę na Torze Poznań,
każda z załóg odbyła próby sprawnościowe i to nie
tylko samochodem, ale również taczką z pasażerem
zagwarantowało to niezły ubaw. Próby sprawnościowe
znacznie podniosły mój poziom adrenaliny i wywołały
niewielki strach. Dzięki nim po raz pierwszy
sprawdziłam swoje możliwości za kierownicą oraz
możliwości mojego samochodu.
Po wykonaniu wszystkich prób
sprawnościowych zgłodniali udaliśmy się na czekający
na wszystkich uczestników posiłek. Oprócz posiłku na
Torze Poznań czekały na nas liczne atrakcje między
innymi: przejażdżki samochodami terenowymi,
symulator kolizji samochodowej, pokaz sprzętu
policyjnego. Niestety nie wszystkie atrakcje czekały
na wszystkich- kto pierwszy ten lepszy- zwłaszcza że
zrobiło się już ciemno.
Czas do ogłoszenia wyników upływał na
rozmowach oraz wymianach opinii na temat tras przy
kawie i rogalu Marcińskim. Po ich ogłoszeniu można
było dostrzec łzy szczęścia i rozczarowania na
twarzach niektórych uczestników, ale w rzeczy samej
wszyscy byli zadowoleni. Dla mnie rajd okazał się
świetną zabawą i niezapomnianym przeżyciem. Był to
mój pierwszy taki rajd, ale z pewnością nie ostatni.
Polecam wszystkim udział w tego typu rajdach. Jest
to wspaniałe doświadczenie zarówno dla zaprawionych
w bojach kierowców jak i dla tych całkiem
niedoświadczonych.
RELACJA - Beata Konon
Nasz debiut w tym składzie, ja
(zwykle jeżdżąca jako pilot) i mój nowy pilot.
Za sukces obrałyśmy sobie pojawienie się w pierwszej
dziesiątce. Życie szybko zweryfikowało nasze
marzenia. Na odprawie spotkałyśmy wszystkie
najlepsze załogi, które zajmowały najwyższe miejsca
w okresie całego roku, a nawet w latach poprzednich.
Ale postanowienia nie zmieniłyśmy;
cóż najwyżej się zawiedziemy, przecież przyjechało
tylu lepszych, znakomitych, niedoścignionych
kierowców.
Organizatorzy się postarali,
przygotowali nam ciekawą trasę obfitującą w wiele
atrakcji. Itinerer był długi, zawierał wiele pytań,
co zmuszało nas do stałej koncentracji. Były także i
zdjęcia. Ja osobiście bardzo lubię tę formę rajdu.
To sprawia, że całą trasę musimy obserwować bardzo
uważnie, a więc... usilnie wyglądałyśmy HYDRANTU, a
nasze szczęście nie miało końca, gdy w końcu się
pojawił, i to nawet dwa razy. Wszystkie place zabaw
i mijane kościoły dokładnie oglądałyśmy w
poszukiwaniu czerwonej wieżyczki, a to była atrakcja
należąca do straży pożarnej.
W trakcie rajdu cofałyśmy się dwa
razy dla potwierdzenia własnych wątpliwości, ale to
nie wpłynęło na opóźnienie. Na mecie pojawiłyśmy się
2 minuty przed wyznaczonym czasem. SZCZĘŚCIARY…
większość załóg w czasie się nie wyrobiła.
Naszą największą uwagę wśród
uczestników wzbudził kierowca SUBARU, który
przyjechał na rajd spoza naszego regionu (na co
wskazywała rejestracja). Auto w pięknym turkusowym
kolorze, z mnóstwem kolorowych nalepek. To na co
zwróciłyśmy uwagę jako kobiety, to kolor, no
przecież nie pojemność silnika… Ten oto uczestnik
rajdu mijał nas kilkakrotnie podczas trasy, zawsze z
prędkością około 140 km/h, z ogromnym rykiem
silnika... KONSTERNACJA… chyba pomylił rajdy, bo jak
w takim tempie zebrać wszystkie PKP-y, no i zauważyć
ten nieszczęsny hydrant. Ale Pan chyba do mety nie
dojechał, albo my przyjechałyśmy zbyt późno.
Organizatorzy przygotowali nam
mnóstwo niespodzianek, próby samochodowe wymagały
niezłego ,,kręcenia”. Starałyśmy się bardzo.
Najtrudniej poszło z gwoździem, no ioczywiście
z taczką (w efekcie moja pilotka spadła mi z niej 2
razy).
Dla chętnych były też konkurencje z
JAJAMI… niezłą jajecznicę można by uwarzyć.
W zamian jajecznicy raczono nas: kiełbaskami,
bigosem, grochówką, rogalami, smalcem, ogórkami,
wiejskim chlebem… wszystko wyśmienite.
W końcu długo oczekiwane wyniki…
Konsternacja, zaskoczenie, same nie możemy
uwierzyć!!!!!!!! My na pozycji 4! Nasz ogromny
sukces.
Podczas wręczania nagród, kolejne
zaskoczenie… jako najwięksi przegrani (jak określa
się pierwsze miejsce poza podium), otrzymujemy
puchar dla najlepszej kobiecej załogi.
Puchar wykonany własnoręcznie, czyli
nie odlewany, nie robiony taśmowo ze wzornika, ale
wymyślony, spawany, wydmuchany, wychuchany przez
pana KOPRASA.
No i pojawia się
problem..., przecież nie potniemy go na 2 części.
Cóż, mamy powody, by wygrać za rok,
co polecamy wszystkim pozostałym uczestnikom
wyśmienitej zabawy.
RELACJA -
Magdalena Kluza-Wieloch
W piękny wtorkowy poranek, słoneczny lecz dość wietrzny,
stawiłyśmy się pod siedzibą Automobilklubu
Wielkopolski na starcie XVI Rajdu Niepodległości.
Jak zwykle rajd ten odbywa się 11 listopada, ale
skoro w tym roku przypadła 90 rocznica odzyskania
przez Polskę niepodległości, to dla uczczenia tego
wydarzenia impreza ta została wcześniej szeroko
rozpropagowana w naszym regionie, a jak się później
okazało i nie tylko, bo na starcie pojawiły się
załogi spoza województwa wielkopolskiego. Dodatkowo
w tym samym czasie i z tego samego miejsca wyruszyły
jeszcze I Ogólnopolski Rajd Seniora i Pieszy Rajd
Gimnazjalistów.
Uczestnicy XVI Rajdu Niepodległości wiedzieli, że będzie nas
dużo, ale dopiero na miejscu okazało się, że ...
przygotowano 116 numerów startowych. Wszyscy byliśmy
przerażeni, zwłaszcza, że na samym początku powitała
nas... długa kolejka do rejestracji uczestników. Ale
tu spotkała nas pierwsza pozytywna niespodzianka,
wszystko przebiegało bardzo sprawnie, włącznie ze
startem załóg, bo ruszaliśmy dokładnie w kolejności
naszych numerów startowych!!!
W rajdzie stanowiłyśmy jedną z nielicznych załóg żeńskich,
choć tym razem jechałam z inną „kierowczynią”, bo
... „moja” była organizatorem. Za to zrobiła mi
niezłą reklamę na starcie. W związku z czym nie
pozostało nam nic innego, tylko pokazać się z jak
najlepszej strony. Uznałyśmy więc, że dużym sukcesem
dla nas „bab” byłoby zająć miejsce w pierwszej
dziesiątce. Zwłaszcza, że konkurencja była bardzo
silna i na starcie stawiło się wiele utytułowanych
kierowców i pilotów, włącznie z ... mistrzami
Polski, a zawsze przecież pojawić się może jakiś
czarny koń ...
Trasa rajdu wiodła przez Poznań i jego najbliższe, jakże
malownicze, okolice. Na przejechanie około 50
kilometrów miałyśmy 150 minut. Mogło by się wydawać,
że to bardzo dużo, ale trasę należy przejechać dość
wolno, aby znaleźć PKPy czyli tym razem literki na
żółtym tle porozwieszane w różnych dziwnych
miejscach na trasie, odpowiedzieć na pytania i
odszukać obiekty ukazane na 8 fotografiach. Z tym
było oczywiście najtrudniej, bo znajdź tu sobie
hydrant lub ozdobny gzyms na kamienicy!!! Dodatkowo
mieliśmy jeszcze odwiedzić Muzeum Motoryzacji,
mieszczące się pod rondem Kaponiera, oraz Nissan
Polody i wśród wystawionych tam eksponatów poszukać
odpowiedzi na pytania.
Na metę rajdu, znajdująca się na Torze Poznań,
przyjechałyśmy tylko 2 minuty przed czasem. Po
drodze wyprzedzały nas często samochody o wysokich
numerach startowych, niektóre z dużą prędkością i
przy głośnym ryku silnika. Ale jak się potem okazało
nie wszyscy dojechali na metę, albo ... my
przyjechałyśmy za późno i już ich tam nie
spotkałyśmy, bo pognali dalej. Na torze czekały nas
sprawnościowe próby samochodowe i nie tylko. I tu
kolejna niespodzianka – wszystko było przeprowadzone
bardzo sprawnie, nie trzeba było czekać w kolejce np.
50 samochodów. Na samym początku załogi wykonywały
próbę „taczkową” o puchar Radia Merkury. Był to
slalom z taczką, na której zamontowano specjalny
fotel. Wcale to nie było takie proste. Podobnie jak
i większość załóg my też 2 razy „zaliczyłyśmy
glebę”.
Po wykonaniu 4 kolejnych prób samochodowych, które wymagały
niezłego kręcenia kółkiem udałyśmy się jeszcze na
próbę rekreacyjną polegającą na ... wbijaniu gwoździ
w pieniek. Nagrodą był specjalny puchar wyspawany, z
dziwnych dla „bab” śrubek i nakrętek przez pana
Koprasa. A potem kolejne niespodzianki – bez żadnych
przepychanek dostałyśmy się do bufetu z pysznymi
grillowanymi kiełbaskami, bigosem i grochówką.
Jednak największą furorę robił świeży wiejski chleb
ze smalcem i ogórkami. Nie zabrakło też tradycyjnych
rogali marcińskich, które miały czasami w środku
miłe niespodzianki, czyli losy z nagrodami. A i
wegetarianie znaleźli też coś dla siebie – jabłka.
Wszystko było wyśmienite, wystarczyło i dla
ostatnich załóg oraz, co najważniejsze, było gdzie
to zjeść, bo organizatorzy zapewnili dodatkowe
zadaszone miejsca.
Wszystkim niecierpliwie oczekującym na wyniki, na mecie
rajdu zapewniono wiele atrakcji. I tak dzieci miały
specjalne konkursy z jajami – dosłownie – była by
potem z tego wielka jajecznica!!!. Dorośli mogli
odbyć przejażdżkę terenowym Nissanem i na trolejach.
Odbywały się pokazy wyposażenia Policji i występy
taneczno-wokalne młodzieży ze szkoły w Dopiewie. W
pewnym momencie przyjechał Marcin (czy święty nie
wiem) na ... metalowym rumaku. A komu tego było mało
to mógł sobie zrobić ... grzybobranie. Ale niektórzy
mieli zdziwione miny jak się okazało, że grzyby
rosną ... na torze!!! Nota bene ciekawa
lokalizacja!!!
No i w końcu pojawiła się wypatrywana i wyczekiwana lista
wyników. Dla nas SZOK, bo nie dość, że znalazłyśmy
się w pierwszej dziesiątce to jeszcze na miejscu
czwartym!!! Skoro jednak apetyt rośnie w miarę
jedzenia, bardzo, ale to bardzo żałowałyśmy, że
popełniłyśmy błąd w Muzeum Motoryzacji – kosztowało
to nas miejsce na „pudle”!!! Teraz same
przekonałyśmy się jak „smakuje” zajęcie 4 miejsca,
co czuła np. taka Otylka na ostatniej Olimpiadzie!!!
Ale, ale na otarcie łez i nie tylko dostałyśmy
puchar, wykonany również własnoręcznie przez pana
Koprasa, dla najlepszej załogi żeńskiej. A prócz
tego okolicznościowe kubki, kwiaty i nagrody
rzeczowe – sprzęt AGD.
W tym miejscu nadszedł wreszcie czas na podziękowania –
pozwolę je sobie złożyć w imieniu wszystkich
uczestników rajdu na ręce organizatorów, w
szczególności p. Komandor Agnieszki Rybak oraz jej
wszystkim pomocnikom, za sprawną organizację,
przygotowanie trasy, zapewnienie różnorodnych
atrakcji oraz pozyskanie licznych SPONSORÓW, bez
których realizacja tego rajdu byłaby niemożliwa.
Gratulacje i oby inni organizatorzy brali z Was
przykład.
RELACJA - ANNA RAJEWSKA
Jadąc na Rajd Niepodległości, a jechaliśmy aż z Nowego
Tomyśla, mieliśmy pewne obawy, ponad setka załóg,
będzie tłoczno i trudno będzie zająć dobre miejsce w
klasyfikacji końcowej. Ale nie poddajemy się tak
łatwo, nasi dziadkowie 90 lat temu też się nie
poddawali, mieli chęć walki, zwyciężyli i dlatego
dzisiaj mieszkamy w niepodległej Polsce.
Impreza już była udana od początku, bo dopisała piękna
pogoda jak na tę porę roku. Na starcie w siedzibie,
AW miłe i ciepłe przywitanie przez Komandora
Agnieszkę Rybak, wszystkich startujących w rajdzie.
Odprawa zawodników, sprawdzenie auta w stacji
diagnostycznej i start. Już było widać, że rajd jest
dopięty na ostatni „guzik”, bardzo duże
zaangażowanie organizatorów dodawało nam „skrzydeł”,
a raczej „więcej gazu”. Wyłączyliśmy radio, pełne
skupienie i w drogę… Nie było wcale łatwo, oczy
dookoła głowy, szukanie PKP-ów, a między nimi
zdjęcia z trasy i podchwytliwe pytania. Chwila
odpoczynku w Muzeum Motoryzacji AW. Na trasie nie
zabrakło oczywiście, jak to na rajd samochodowy
wypada testu z przepisów ruchu drogowego i testu z
udzielania pierwszej pomocy. Po 49 km i ok. 3 godzin
jazdy dotarliśmy już na metę, która zlokalizowana
była na Torze Poznań. Tam oczywiście próby
samochodowe, które wymagały od kierujących pojazdem
szybkiego refleksu i sprawności.
Zaparkowaliśmy samochód, a nasze nosy czując zapach smażonej
kiełbaski na ruszcie, zaprowadziły nas do stoiska z
pysznym jedzeniem, ciepła grochówka i bigos mniam,
mniam. A na deser upragniona kawusia i tradycyjny
przepyszny Marciński rogal. Jeszcze troszkę
atrakcji, jazda terenowym NISSANEM po specjalnie
przygotowanym torze na tę okazję lub można było
rzucić jajkiem do celu albo porozmawiać z miłym
panem policjantem o zmianach w przepisach ruchu
drogowego.
Kto poczuł się zmęczony mógł usiąść ipośpiewać
polskie szlagiery do których śpiewania namawiał dj.
Zbliżała się godzina 18 wiec czas podsumować wyniki
i tu miła niespodzianka. III miejsce w klasyfikacji
końcowej na 99 załóg, nieźle.
I ten najprzyjemniejszy moment wręczenie pucharów i pięknych
nagród.
Rajd był ciekawy i trasa bardzo dobrze przygotowana, w końcu
trasę nakreślili Mistrzowie Niemiec ADAC w rajdach
nawigacyjnych koledzy Hubert i Grzesiu.
Dziękujemy za mile spędzony dzień na rajdzie i świeżym
powietrzu.
RELACJA - JĘDRZEJ TOKŁOWICZ
We wtorek 11 listopada zebraliśmy się pod siedzibą
Automobilklubu Wielkopolski, aby zainaugurować XVI
Rajd Niepodległości. Na starcie tegorocznego rajdu
stanęło 100 załóg, co w porównaniu do poprzedniej
edycji jest znaczącym wzrostem, wśród załóg można
było wypatrzeć całe rodziny, które w ten sposób
chciały spędzić dzień. Ilość zawodników mogła
przysparzać problemy organizatorom, ale przyznać
trzeba, że wszelkie formalności związane z
wydawaniem numerów i identyfikatorów, przebiegły
bardzo sprawnie.
Chwilkę przed 10 odbyła się odprawa przed rajdem, na której
dowiedzieliśmy się jak wyglądają PKP. Po tym krótkim
wstępie wszyscy udali się do samochodów i zniecierpliwością czekali na start. Pierwsza załoga
wystartowała około godziny 10.30, a następne załogi
startowały co 30 sekund, więc start poszedł dość
sprawnie, choć przy takiej ilości załóg trochę to
trwało nim wszyscy pojawili się na trasie. Sama
trasa była bardzo ciekawa przebiegała ulicami
centrum Poznania, dalej jechaliśmy przez Winogrady,
Naramowice, Suchy Las i jak to jest w zwyczaju, po
około 2,5 h pokonując trudności przygotowane przez
Panią komandor rajdu Agnieszkę Rybak kończyliśmy na
torze Poznań. I tu chciałem pochwalić osoby, które
przygotowywały trasę Pana Grzegorza Rybaka i Huberta
Piątka, gdyż oprócz tego, że jej opis był wzorowy to
sama trasa była dość ciekawa. Podczas jazdy na
trasie należało wypełnić test z BRD, test Nissana,
który wykonywany był w salonie tejże marki, należało
również odwiedzić Muzeum Motoryzacji. Na mecie
czekał nas test z pomocy przedmedycznej i dalej
można było przejść do prób sprawnościowych i próby
Radia „Merkury”. Próby sprawnościowe były łatwe,
preferowały auta małe i zwinne i trochę brakowało
próby dającej większe szanse dużym autom (czyli
takim jak moje :)). Jeśli chodzi o próbę Radia
Merkury, to była ona bardzo interesująca, kierowca
między pachołkami, slalomem wiózł swojego pilota,
ale najciekawsza był pojazd, którym go wiózł, bo
była to taczka. Na tej próbie miałem jedno małe
„ale”, że to kierowca musiał wieźć pilota, i nie
można było tego zmienić, ale każda próba ma swoje
zasady i trzeba się im podporządkować. Gdy już
myśleliśmy, że to koniec i możemy się udać zjeść
upragnionego rogala Marcińskiego, okazało się, że na
mecie czeka nas jeszcze jedna próba, czyli wbijanie
gwoździa. Po jej odbyciu mogliśmy wreszcie usiąść i
coś zjeść. Przy pawilonie toru zorganizowano wiele
zabaw dla najmłodszych, można też było porozmawiać
„bez zobowiązań” z policjantem, pojeździć
samochodami marki Nissan czy też posłuchać o
bezpieczeństwie na drodze. Zakończenie Rajdu trochę
się przedłużało, ale w końcu koło godziny 19 zostały
ogłoszone wyniki, no i bez większego zaskoczenia
rajd wygrała załoga Marek Śmiglak i Dominik Wegner,
którzy to wygrywają rajd za rajdem. Na drugim
miejscu uplasowali się Maurycy Skowroński i Dorota
Skowrońska, a ostanie miejsce na „pudle” zajęli
Radosław Halasz i Anna Rajewska. Wszystkie załogi
odebrały nagrody pamiątkowe w postaci kubków
rajdowca i powoli zaczęli rozjeżdżać się do domów. I
tak zakończył się XVI Rajd Niepodległości i trzeba
czekać do następnego roku na kolejny. Z mojej strony
chciałem podziękować organizatorom za bardzo fajną iudaną
imprezę i do następnego roku.
Automobilklub Wielkopolski i Komandor Rajdu
Agnieszka Rybak
składa podziękowania
SZTABOWI ORGANIZACYJNEMU I SĘDZIOM
oraz Panu Konstruktorowi pojazdu „Radia Merkury”
Andrzejowi Musiałowi
Dealerowi Nissan Andrzejowi i Romualdzie Polody za
niezapomniane przejażdżki terenowymi samochodami marki
Nissan kierowanymi przez Mistrza Ryszarda Kopczyka,
Radosławowi Hetmańczyk
Koledze Patrykowi Pachurze dzięki któremu dzieci bawiły się
jajkami kurzymi
Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego w Poznaniu
Pani dyr. Gimnazjum im Jana Kochanowskiego w Dopiewie mgr
Ludmiła Kucharska wraz z Podopiecznymi.
Panom Piotrowi i Wojciechowi Nowakowskim
Św. Marcinowi za przybycie na "białym rumaku"
Panu Zbigniewowi Kopras
Panu Przemysławowi Puziak VisionDruk s.c.
Firmie Maxim która dzięki pasji wytwarzania ceramiki
stworzyła Kubek Rajdowca
Pasjonatowi Fotografi Shrek
Panu Markowi Tokarczykowi - Firma FOX Alarm za niespodzianki.
Redakcji Gazety Motocyklowej Motofani
Za wsparcie wszystkim którzy nie zostali wymienieni.
WSZYSTKIM TYM, KTÓRYCH NIE SPOSÓB WYMIENIĆ, A BEZ KTÓRYCH
POWYŻSZY RAJD NIE MÓGŁBY SIĘ DOBYĆ.