13.12.2008 - Rajd "NOCKA"
 

WYNIKI

 
 

RAJD NOCKA 2008 

W sobotę, 13 grudnia 2008 odbył się rajd samochodowy Nocna Jazda Konkursowa 2008, zwany popularnie „Nocką” zorganizowany przez ubiegłorocznych zwycięzców – braci Roberta i Błażeja Krotoskich. W rajdzie wzięło udział 36 załóg, w tym siedmiokrotny Mistrz Polski w wyścigach samochodowych Zbigniew Szwagierczak. Rajd ten został rozegrany po raz pierwszy 10 listopada 1962 roku. Jest to jeden z dwóch rajdów o najdłuższej tradycji organizowanych w Wielkopolsce. Nagrodą główną w tym rajdzie jest przechodnia drewniana rzeźba "Leśnego Dziada", na której widnieją nazwiska zwycięzców.

Głównym celem rajdu było popularyzowanie turystyki samochodowej wśród mieszkańców Wielkopolski oraz podnoszenie ich umiejętności zachowania się na drogach w trudnych, nocnych, zimowych warunkach.

Na terenie jedynego istniejącego w Polsce toru samochodowego „Poznań” rozegrano 7 ciekawych prób sprawnościowych, w których uczestnicy mogli sprawdzić swe umiejętności panowania nad samochodem na specjalnie wytyczonych odcinkach z pomiarem czasu. Następne dwa etapy zostały rozegrane w normalnym ruchu ulicznym, a uczestnicy zobowiązani byli do bezwzględnego stosowania wszelkich zasad Kodeksu Ruchu Drogowego. Po drodze czekały na nich liczne zadania do wykonania. Jednym z nich było dokonanie płatności za pomocą karty zbliżeniowej Maestro Pay Pass, którą każdy z uczestników otrzymał od Banku Zachodniego WBK. Inne zadanie polegało na policzeniu przewodów nad drogą, co w zupełnych ciemnościach było niezwykle trudne. Kolejna próba, rozegrana w salonie firmy Skodex, polegała na cofaniu samochodem wyposażonym w czujnik cofania, jak najbliżej  przeszkody znajdującej się za autem.

Na mecie rajdu na zawodników czekał ciepły posiłek oraz dwa zadania – rzucanie piłki w specjalnych okularach symulujących spożycie alkoholu oraz przejazd odcinka rajdowego – w symulatorze komputerowym.

Zwycięzcą rajdu została załoga Marek Tokarczyk – Marzena Tokarczyk w Subaru Impreza, która w nagrodę oprócz pucharów otrzymała przechodnią rzeźbę „Leśnego Dziada” oraz profesjonalny stół do piłkarzyków ufundowany przez firmę Suzo Happ, który załoga przekazała na rzecz jednej z podpoznańskich szkół. Drugie miejsce zajął wyścigowy Mistrz Polski – Zbigniew Szwagierczak z pilotem Grzegorzem Rybakiem w Skodzie, a trzecie miejsce zajął Hubert Piątek i Beata Konon w Fordzie.

Wyniki

1 Tokarczyk Marek, Tokarczyk Marzena,  Subaru
2 Szwagierczak Zbigniew, Rybak Grzegorz, Skoda Octavia
3 Piątek Hubert, Konon Beata, Ford Modeno

Rajd Nocka 2008 – oczami debiutantów :D 

Jako, że było to nasze pierwsze starcie z rajdowaniem mieliśmy wiele wątpliwości co do tego czy w ogóle uda nam się wyjść cało z prób sprawnościowych. Na tor dotarliśmy około godziny 14, odebraliśmy numer startowy oraz mapy prób sprawnościowych i udaliśmy się na badanie techniczne. Po badaniu przyszedł czas na zebranie, podczas którego zostały dokładnie objaśnione zasady rajdu oraz próby sprawnościowe. Największe zaciekawienie wzbudzał chyba „Plac Cygański”, który trzeba było przejechać z wyłączonymi światłami i kierowcy nie mogli używać standardowego hamulca gdyż za każde zapalenie się świateł stopu było przyznawane 5 punktów karnych.

Po briefingu ustawiliśmy się w kolejce na pierwszą próbę, która odbywała się na kartingu. Im bliżej startu tym większe nerwy, w końcu dwa auta przed startem wyłączyliśmy nawet radio i zrobiliśmy ostatnie notatki na mapie trasy przejazdu. Po pierwszej próbie udaliśmy się na kolejną, która odbywała się w depot. Dodatkową atrakcją tej próby była konieczność dotarcia do sędziego ze stoperem przez pilota i klepnięcie go w celu zatrzymania pomiaru czasu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że należało wbiec po schodach prowadzących na taras widokowy przy wieży startowej. Nabawiłem się przy tym hipotermii połączonej z zadyszką. Później udaliśmy się na kolejne próby, które ukończyliśmy z różnym skutkiem i udaliśmy się na bramę żeby wyjechać na miasto. Pobraliśmy itinerer, kartę rajdu oraz regulamin i w drogę. Już na początku jako debiutanci mieliśmy problem z połapaniem się we wskazówkach i pojechaliśmy w złą stronę, ale szybko udało nam się wrócić na właściwą trasę. Radość niestety nie trwała długo gdyż kilka wskazówek później zgubiliśmy się na dobre. Postanowiliśmy więc wrócić na tor i spróbować ponownie, ale skończyło się tak samo. Koniec końców uzupełniliśmy pytania, na które znaliśmy odpowiedź bez konieczności udania się w miejsca, w których należało na nie odpowiedzieć, ustawiliśmy GPS żeby doprowadził nas na miejsce docelowe drugiego etapu, czyli salon Skodex przy ulicy Unii Lubelskiej 5.

Tam z kolei oprócz drożdżówek i kawy czekała kolejna próba. Było nią parkowanie z użyciem czujników. Zasady były proste – im bliżej kartonów, tym mniej punktów karnych. Ta próba doskonale pokazała, że nie warto wierzyć elektronice, gdyż czujniki wydawały ciągły dźwięk już 20cm od przeszkody, a zatem w normalnych warunkach zderzak nadawałby się co najmniej do malowania.

Po uzupełnieniu poziomu kofeiny w organizmie udaliśmy się na bramkę wyjazdową, wzięliśmy nowy itinerer i nową kartę rajdu. Tym razem postanowiliśmy zmienić taktykę. Zamiast od razu ruszyć na trasę przystanęliśmy tuż za wyjazdem w celu przestudiowania itinerera oraz udzielenia odpowiedzi na pytania zawarte w krótkim quizie. Po kwadransie ruszyliśmy w drogę. Tym razem szło już lepiej choć, jak się później okazało na samym początku źle skręciliśmy, ale dalsze zadania były wykonane dobrze. Przy kilku z nich trzeba było przejechać kilka razy przez to samo rondo więc tubylcy spod sklepu nocnego nie kryli zdziwienia zwłaszcza przy zadaniu, które mówiło aby na rondzie skręcić w siódmą ulicę w prawo. Kolejnym ciekawym zadaniem, które przy okazji spowodowało mały paraliż ruchu było policzenie wsporników barierki wkopanych w chodnik… byli nawet tacy, którzy liczyli też wsporniki na wiadukcie nieopodal tego właściwego… tak na wszelki wypadek. Po wykonaniu kilku kolejnych zadań wyjechaliśmy z miasta i po przejechaniu nad trasą katowicką znaleźliśmy się w jednej z pobliskich miejscowości, gdzie również było sporo zamieszania. Najpierw trzeba było przebrnąć przez boczne uliczki, które były bardziej przystosowane dla terenówek niż samochodów osobowych, po czym wyjechaliśmy na główną drogę, gdzie na odcinku od początku do końca wsi trzeba było policzyć kable przecinające drogę, przez co zrobił się mały zator zwłaszcza, jak niektóre załogi cofały się na początek aby upewnić się, czy wszystko zostało dobrze policzone. Następnie zajechaliśmy pod restaurację, gdzie należało spisać ofertę wynajmu sal. Sprzątaczki nie kryły zdziwienia, że nagle tyle osób interesuje się tym lokalem i spisuje ofertę. Ruszając dalej należało na mini pętli autobusowej skręcić w dziewiątą ulicę w prawo, co też było nieco komicznym zadaniem. Następnie po przejechaniu zgodnie ze wskazówkami znaleźliśmy się z powrotem na tej samej pętli celem spisania godzin odjazdów autobusu do Rogalinka. Podczas liczenia petard na jednej z bocznych dróg pojawił się radiowóz prewencji, wezwany zapewne przez któregoś z mieszkańców okolicznych domów. Grzecznie poinformowaliśmy misiaków, że bierzemy udział w rajdzie nawigacyjnym i ku naszemu zdziwieniu wyrazili chęć pomocy… i tak oto dowiedzieliśmy się, w którym znajdujemy się nadleśnictwie. Po tej próbie już zostało niewiele czasu więc postanowiliśmy jechać prosto na tor aby zmieścić się w regulaminowym czasie. Po drodze jeszcze rozwiązaliśmy kilka zagadek, które można było rozwiązać bez pojawiania się w danym miejscu. Przy pytaniu o ulicę kojarzącą się ze złocistymi kwiatami, która znajdywała się w pobliżu ulicy Malwowej odśpiewaliśmy chyba większość polskich piosenek wykorzystujących motywy kwiatowe w tekście aż w końcu dzięki laptopowi z Internetem oraz Google Maps doszliśmy do tego, że chodzi o ulicę Chryzantemową kojarzącą się z piosenką „Chryzantemy Złociste” mówiącą w, dla niektórych mniej, a dla niektórych bardziej dobitny sposób o miłości i zdradzie ;)

Po dotarciu do pawilonu i zdaniu kart dowiedzieliśmy się, że czekają nas jeszcze dwa zadania. Pierwsze to przejazd odcinka specjalnego w grze Colin McRae, gdzie chyba celowo nie skalibrowano kierownicy aby utrudnić zadanie. Drugie zadanie z pozoru łatwe, polegało na rzucaniu piłki i łapaniu jej. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że zawodnicy musieli mieć założone alko gogle, które jak się można było domyślić przedstawiały widoczność po wypiciu całkiem sporej ilości alkoholu… zapewne dla wielu była by to już dawka kwalifikująca przynajmniej do udania się do szpitala na odtrucie organizmu.

Ostatnią atrakcją wieczoru było długo wyczekiwane rozdanie nagród. Dzięki sponsorom nikt nie wyszedł z pustymi rękoma choć tak naprawdę chodziło tu o zabawę i tej było całkiem sporo zwłaszcza, że podczas trasy siłą rzeczy wiele załóg zintegrowało się ze sobą, a jak wiadomo w grupie zawsze raźniej. Nasza załoga w klasyfikacji generalnej zajęła 26 miejsce oraz drugie miejsce w klasyfikacji dziennikarzy. Natomiast zwycięstwo Marka Tokarczyka przewidywali chyba niemal wszyscy, z którymi rozmawialiśmy i, którzy go znają. Pozostaje zatem czekać na to, co Marek przygotuje dla uczestników kolejnej nocki. Z naszej strony możemy apelować tylko o jedno – Marku, poprowadź trasę utwardzonymi drogami!