Noc Muzeów była niesamowitym przeżyciem. Jak na zamówienie
wieczorem przestał padać deszcz i nawet wyszło słoneczko. Tłumy
Poznaniaków wyszły więc na miasto, by pozwiedzać sobie muzea.
Nasza rodzinka zlądowała do domu ok. 0.30 i szybko wskoczyła do
łóżek, bo przecież o 8.00 trzeba wstać i pędzić na „Rozśpiewaną
majówkę”.
Nastał słoneczny, niedzielny poranek. Tym razem dźwięk alarmu w
komórce mnie nie zaskoczył, byłam pierwsza. Szybkie śniadanko,
kawa na przebudzenie dla męża (bo właśnie kończy nocną zmianę i
będzie na nas czekał na starcie), aparat na ramię i w drogę.
Zajeżdżamy na ul. Wieniawskiego, tuż obok budynku opery. Miejsce
dość niefortunne, bo niełatwo znaleźć wolny kawałek parkingu,
ale jakoś dajemy radę. Małżonek już czeka zgodnie z umową.
Czekają również organizatorzy, czyli członkowie KM „Winogrady”.
To oni właśnie, przy współudziale Automobilklubu Konińskiego
oraz Stowarzyszenia „Kompania Druha Stuligrosza”, zaprosili nas
na „Rozśpiewaną majówkę”. Impreza ta miała być I rundą
Turystycznego Pucharu Polski oraz I rundą Okręgowego Pucharu
Zmotoryzowanych Turystów. Na start zjechało 18 załóg. Wśród
zawodników byli zarówno wieloletni „rajdowcy”, jak i Ci, którym
słowo „itinerer” jest jeszcze całkiem obce.
Po krótkiej odprawie przyszedł czas na start. Naszą załogę
uszczęśliwiono numerem 1 (a właściwie 201). Ruszamy więc jako
pierwsi. Zgodnie z nazwą imprezy, tematem przewodnim jest
muzyka. Trasa wiedzie ulicami Henryka Wieniawskiego, Feliksa
Nowowiejskiego, przejeżdżamy też obok budynku z neonem
reklamującym Poznańskie Słowiki. Biegamy po Alejach
Marcinkowskiego oraz okolicach Empiku szukając tablic związanych
z muzyką. Trasę pokonujemy częściowo wg itinerera, częściowo wg
mapy. Pytania z trasy są bardzo precyzyjne, więc nie mamy
żadnych wątpliwości, co do udzielanych odpowiedzi. Odcinek
pierwszy kończy się w Szamotułach przy stacji benzynowej.
Oddajemy papiery, startujemy do próby samochodowej. Teraz czas
na drożdżówę i kawę. Na liczniku przejechane już ok. 47km, więc
miło jest rozprostować nogi. Tym bardziej, że przed nami jeszcze
jakieś 63km (zgodnie z zapowiedzią organizatora). Odcinek drugi
może już nieco mniej nawiązuje do muzyki, ale zwiedzania jest
sporo. Odwiedzamy m.in. kościół w Objezierzu i sąsiadujący z nim
zespół szkół, wspinamy się na szczyt Góry Moraskiej, zwiedzamy
podziemia kościoła Św. Wojciecha w Poznaniu, przejeżdżamy przez
jedyny w Poznaniu wiszący wiadukt i spacerujemy po okolicach
Ostrowa Tumskiego. Potem już kierunek Września i gnamy na metę,
którą zlokalizowano w Antoninku. Tu jeszcze krótki test z trasy
i zasłużony odpoczynek. Piękna pogoda spowodowała, że załogi z
chęcią rozsiadły się na polanie, by zażywać kąpieli słonecznych
i by podzielić się wrażeniami. A na stołach chleb, smalec, ogóry,
kiełbasa i wyśmienity żurek. I jeszcze jedna atrakcja
zafundowana przez organizatorów: występ aktora Teatru Nowego,
Pana Tadeusza Drzewieckiego. Załogi z wielką uwagą słuchały
recytowanych przez niego zabawnych wierszy i dowcipów. Następnie
przyszedł czas na wspólne śpiewy, jak to na rozśpiewanej
majówce.
W tym czasie komisja obliczeń pracowała ciężko nad wynikami.
Wkrótce najlepsi zostali nagrodzeni pucharami i drobnymi
upominkami. I w tym miejscu miło mi oznajmić, że miejsce
pierwsze zajęła załoga z Automobilklubu Wielkopolski w składzie
Jarosław Sulczyński i Adrianna Sudoł. Pozostałe załogi z AW w
składzie Wojciech i Henryka Puk oraz Anna, Tomasz i Aleksandra
Sudoł zajęły odpowiednio czwarte i piąte miejsca. Szczególne
gratulacje dla Wojtka, który gnał na metę na rozwalonym kole,
żeby nie „załapać” spóźnienia.
No i oczywiście wielkie podziękowania i gratulacje dla
organizatorów. Impreza rzeczywiście na poziomie mistrzowskim.
Dziękujemy.
Tekst/zdjęcia - A. Sudoł
|