Był gorący
czerwcowy dzień a my zapakowaliśmy kocyk, jedzonko i
picie i pojechaliśmy na ... nie nad jeziorko tylko na
rajd do „Sudołków”. Po drodze zakupiliśmy jeszcze
przepyszne płatki dla dzieciaków – podopiecznych klubu
1-2-3 działającego przy parafii Św. Antoniego w
Poznaniu.
I szybciutko podążyliśmy autostradą na miejsce startu
przy WGRO. Tym razem dla rozrywki zamieniliśmy się
miejscami moja ukochana żonka wyjątkowo zajęła miejsce
pilota a ja zasiadłem za sterami naszej rajdówki. Na
miejscu same znajome twarze. Krótka odprawa. Uff nie ma
zdjęć, nie ma pytań, pkp-ami są białe tablice. Super. Są
constanse, to lubimy. Ania z miną niewiniątka tłumaczy
zawiłości constansów. Szczególnie drugi wymagał
koncentracji od załóg i ten dylemat: byliśmy już na tym
rondzie czy nie. Dla wyjaśnienia drugi constans brzmiał:
na rondzie skręć w prawo ale tylko przy pierwszym
przejeździe, przy drugim i kolejnym przejeździe
obojętnie z której strony wjeżdżamy, constans nie
obowiązuje. Niby łatwe ale na trasie to już nie takie
proste.
No nic, zobaczymy co to będzie. Wsiadamy do autek i
kolejno ruszamy na próbę sprawnościową. Jako, że mamy
jeden z ostatnich numerów, możemy pooglądać przejazdy
innych. I w końcu startujemy i my. Oj chyba odwykłem od
rajdowego jeżdżenia bo czas przejazdu nie najlepszy ale
nic, ważne że bez taryfy. Od Ani dostajemy papiery
rajdowe od Tomka dwie butle wody dla ochłody i ruszamy.
Pierwsza kratka, pierwszy PKP i pierwszy constans.
Dokładnie w takiej kolejności. Pilot podaje mi komendy a
ja co chwilę mówię poczekaj bo constans. Kręcimy się
cały czas w miejscu, czas upływa, pkp-ów w karcie
drogowej przybywa ale kratek w itinererze jakoś nie
ubywa. Bardzo fajny, trudny kawałek. Uff w końcu
wyjechaliśmy z parkingów i jedziemy wzdłuż Malty. Po tak
zagmatwanym wstępie nagle zrobiło się łagodnie i
spokojnie. To podstępni autorzy trasy na pewno chcą
uśpić naszą czujność i wpuścić nas w maliny. Jedziemy
czujni i gotowi na wszystko. Ale to faktycznie był
prosty przejazd z Chartowa na Minikowo. No i tu na nowo
zaczęły się ronda i inne constanse ale chyba w trochę
łagodniejszej formie. W pewnym momencie konsternacja
dojeżdżamy do mety a tu zostało jeszcze trochę kratek do
przejechania. Za chwilę się wyjaśniło otarliśmy się
tylko o metę i jedziemy dalej. Za jakieś pół godziny tu
wrócimy. Pokrążyliśmy, zgodnie ze strzałkami i wjeżdżamy
na metę. Oddajemy papiery chwila relaksu, kto chciał
mógł położyć się na kocyku, w cieniu pod drzewkami. Ale
większość prowadziła dość gorące dysputy na temat trasy.
Czekamy na spóźnione załogi. I w końcu jest wzorcówka.
No tak, mamy jeden fałsz, daliśmy się nabrać. Ale
większość załóg też w tym miejscu źle pojechała. Są
wyniki. Mamy piąte miejsce. Nikt nie protestuje, więc
kończymy. Ania i Tomek przekazali zebrane przez
rajdowiczów dary dla podopiecznych klubu 1-2-3. Sprawnie
rozdali puchary i fajne nagrody. I koniec.
PS. Dziękujemy Rodzince Sudołów i ich pomocnikom za tak
fajny rajd.
BT
|