Za oknami przepiękna pogoda, świeci słońce, w meteo
przypominają, że zbliża się jesień. A "rajdowcom"
wiadomo, że jak początek jesieni to... zbliża się AS.
Zobaczymy, czym nas w tym roku, zaskoczy Ania.
Jeszcze rozespane, ale gotowe do poznawania tajemnic
tras turystycznych, załogi zgłaszają się na ul.
Forteczną na start. Opony rozgrzane, oktany w
zbiornikach gotowe do zasilenia MPI, HDI i "wolnych
ssaków", a tutaj niespodzianka. Brama zamknięta,
pachołki smutne, a my po odprawie, jedziemy bezpośrednio
na trasę.
Meta jest dokładnie po przeciwnej stronie miasta, więc
przed rajdem zastanawialiśmy się, czy będzie to rajd
typowo "miejski", czy Autorka trasy poprowadzi nas przez
ościenne gminy. Po otrzymaniu itinerera, stało się
jasne, że jedziemy na około. Dwa "constansiki", kilka
wyłączeń, Y-greczek czy też choinka nie stanowią
większych tajemnic. Jak wiadomo "diabeł jest ukryty w
szczegółach". Ania z pewnością nas czymś zaskoczy.
Początek trochę rozleniwiający, przed nami "tylko" 60 km
i 3 godziny... luzik.
Ok, "ślepak", pętelka, a PKP brak... wracamy, sprawdzamy
czy nie przeoczone, tym bardziej, że to któraś już taka
sytuacja, w której oczekiwało by się PKP-u, a tutaj nic
(!). Ale na mecie wszystko się wyjaśnia "to taki chwyt"
:-).
Dojeżdżamy do "STAJNI BENEK" w Szewcach. To wyjątkowe
miejsce, gdzie porzucone, niechciane czy też uratowane z
transportów do rzeźni, zwierzęta, w godnych warunkach
mogą dożyć swoich ostatnich dni lub poczekać na kogoś,
kto je "adoptuje". Znajdziemy tam konie, osły, lisy,
szopy, króliki. Oczywiście nie zabraknie piesków, kotów,
domowego ptactwa, ale są również takie "osobliwości" jak
kangury, wielbłądy, lamy czy struś.
Tutaj załogi zostawiają swoje fanty (karmę) dla
zwierzątek, uprawniające do losowania nagrody
specjalnej. Regulaminowe 20 minut szybko mija, czas
opuścić to wspaniałe miejsce i szukać dalszych zadań
rajdowych.
Mała przelotka i choineczka... z pozoru "śliczna", taka
"świąteczna"... ale coś nie tak... lądujemy w malinach!
Jeszcze raz. Na trasie, skrzyżowanie z drogą główną, ale
nie ma znaku "ustępki", który jest constansem. Może tu
kryje się nasz błąd? Ktoś "schował znak" po weryfikacji
trasy? Ale nie :-) Jest "chwyt"!!! Niestety czas
nieubłaganie płynie i w "luzackich" trzech godzinach,
zaczyna być ciasno...
Jeszcze pętelka po ciasnych uliczkach osiedla, jeszcze
(nieudana) próba skierowania na ciągłą linię, znów
ciasne uliczki, tym razem osiedla pięknych
przedwojennych willi, kawałek przelotówki i kończy się "itinererowy"
odcinek i zaczyna się wierszowana opisówka :-) I to jest
ładne! Pilot czyta wierszyki a my stoimy w potężnym
korku... a czas płynie... Przed nami wiekowe Audi 80 z
informacją "na sprzedaż". Właściciel pewnie boi się o
trwałość pojazdu i nie przekracza 15 km/godz, a z powodu
tłoku, nie sposób go wyprzedzić (#$^|!*&^) Już po
czasie... Nareszcie prosta i meta na horyzoncie!
Karta drogowa zdana a przed nami test "przyrodniczy", a
właściwie "wodny". Aby poznać odpowiedzi musimy przejść
ścieżkę dydaktyczną poświęconą zasobom wodnym w Polsce i
na świecie. Ścieżka prowadzi nas wokół dużego stawu. Na
tablicach informacyjnych powinny kryć się odpowiedzi.
Miejsce jest urocze! Część trasy prowadzi drewnianymi
mostkami nad bagienkami i rozlewiskami. Kończymy w
odrestaurowanym młynie wodnym o nazwie "Łysy Młyn".
Jeszcze próby rekreacyjne w których zabawiamy się w
"wiatr" i "kelnera" - każda kropla wody na wagę
"złota"?, nie, na wagę punktów karnych :-)
Szybko pojawiają się wyniki... Puchary i gratulacje dla
zwycięzców! Ale również wszyscy uczestnicy zostają
obdarowani "AS"-ami, miłymi poduszkami z wizerunkami
karcianych asów. Będzie na czym złożyć głowę wspominając
AS-a i czekając na następnego!!!
Podziękowania dla Ani, Tomasza, Oli za przygotowanie i
"ogarnięcie" imprezy, Michałowi za dokładne sprawdzenie
trasy i wyników :-)
MP(6)
|