7 listopada
późnym popołudniem na targowisku w Mosinie spotkało się
grono rajdowców aby rozegrać finałową rundę Mosińskich
Mistrzostw Motorowych, XV rundę Nawigacyjnego Pucharu Polski
oraz rundę PSMO. Na start zgłosiło się 26 załóg z całej
polski aby wystartować na trzech odcinkach rajdu. Pierwszy
odcinek wspólny dla wszystkich i drugi osobny dla turystów i
nawigatorów.
Po wydaniu materiałów rajdowych oraz reklamowych od
sponsorów nastąpiła krótka odprawa na której dowiedzieliśmy
się o szczegółach organizacyjnych imprezy.
Na początek zaserwowano nam dwie próby samochodowe. Pierwsze
spojrzenie na rozrysowaną próbę i pytanie – czy aby na pewno
to jest to samo co widzimy na placu? Okazało się że tak i
każda z załóg musiała przejechać dwie próby jedna za drugą.
Próby były bardzo szybkie i wymagające od kierowcy
opanowania swojego pojazdu. Jednak w trakcie jazdy okazywało
się, że są łatwiejsze niż wyglądało to na kartce. Próby
samochodowe zgromadziły sporą grupę kibiców którzy przyszli
zobaczyć, kto tak „pali gumy” na targowisku. Oczywiście jak
zawsze, okazało się, że ważniejsze od mocy samochodu jest
doświadczenie, co potwierdziły wyniki.
Po rozgrzaniu opon i silników na próbie samochodowej załogi
podjeżdżały na start i po otrzymaniu kompletu dokumentów
rajdowych ruszały w trasę.
Pierwsza trasa była ciekawa i w miarę prosta. PKPami były
już tradycyjnie tablice z numerami, dodatkowo na trasie
można było znaleźć kartki A4 ze znakami zapytania, gdzie
należało wysiąść z samochodu i szukać drugiej kartki z
literką. Trudnością w tym przypadku była już noc i to że
kartki z zasady znajdowały się w krzakach, lasach i tym
podobnych. Na pierwszym etapie autor trasy uraczył nas
dodatkowo choinką, gdzie PKPami były jedynie pierwsze dwie
litery nazw ulic w które wjeżdżaliśmy. Trasa prowadziła nas
po Mosinie, Puszczykowie i okolicach. Wielkim minusem były
niektóre przejazdy, w które nie zapuściłbym się za dnia, a
co dopiero w nocy. Jednak autor każe – rajdowiec jedzie, bo
przecież nie można stracić cennego PKPa.
Pierwszy odcinek zakończył się na targowisku, gdzie po
zdaniu karty drogowej przystąpiliśmy do trzeciej próby
samochodowej. Ta była zdecydowanie najlepsza ze wszystkich i
przy okazji najszybsza. Była tak ciekawa, że postanowiliśmy
poza konkursem jeździć ją do oporu, aż sędzia nas nie
przegoni lub nie przyjadą inne załogi.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było
wracać do rywalizacji na drugim odcinku. Ten był osobny dla
turystów i dla nawigatorów, a z racji tego że startowałem w
klasyfikacji turystycznej, mogę jedynie ją opisać.
Drugi odcinek był znacznie krótszy, ale w moim odczuciu
trudniejszy. Trasa znów prowadziła nas przez Mosinę oraz jej
okolice. Tym razem drogi były w znacznie lepszym stanie.
Chociaż niektórzy opowiadali że itinerer wyprowadził ich na
leśne dukty gdzie byli gonieni przez straż leśną. Na trasie
zbieraliśmy standardowe PKPy, czyli tablice z numerami oraz
musieliśmy znaleźć odpowiedzi na pytania. Trasa w kilku
miejscach potrafiła zmusić do myślenia, a przez szkolny błąd
straciliśmy kilkanaście cennych minut przy okazji trzy razy
powtarzając kilka komend itinerera. Jednak po wybrnięciu z
trudnej sytuacji, na najwyższym biegu pokonaliśmy resztę
komend i dotarliśmy na metę. Jedynie ostatnie zadanie
spowodowało u nas konsternację – jak przy oświetleniu lamp
ulicznych odnaleźć niebieski blok? Oczywiście okazało się,
że nie chodziło o niebieski blok, a o reklamę firmy która
mieści się w nim.
Trochę spóźnieni i świadomi popełnionych błędów zdaliśmy
dokumenty z drugiego odcinka i udaliśmy się do bazy rajdu na
posiłek. Jednak przed nim czekały na nas dwie próby
rekreacyjne. Szkoda jedynie że te próby nie zależały od
umiejętności załóg i były kompletnie losowe/hazardowe. Gdyby
ktoś przez taką próbę stracił dobre miejsce miałby pełne
prawo do niezadowolenia.
Po pewnym czasie widzimy że przewodniczący komisji
obliczeniowej wywiesza jakieś kartki. Bieg pod tablice i
nie… to nawigacja. Czekamy dalej. Później pojawiły się
wzorcówki a jeszcze później wyniki turystyki. I zaskoczenie
– pomimo spóźnienia i kilku niedociągnięć z naszej strony w
klasyfikacji turystycznej mamy pierwsze miejsce! Jednak
nauczeni doświadczeniem czekamy na ewentualne protesty i na
oficjalne wręczenie pucharów.
Na szczęście w klasyfikacji turystów nic się nie zmieniło.
Pierwsze miejsce dla nas. Każdy z zawodników otrzymał także
dość duże paczki z nagrodami. Po ogłoszeniu wyników rajdu
nastąpiło wręczenie pucharów w klasyfikacji Mosińskich
Mistrzostw Motorowych. Tutaj także szczęście uśmiechnęło się
do nas i rzutem na taśmę zgarnęliśmy drugie miejsce.
Ogólnie oceniamy rajd jako bardzo udany. Trasy były
przemyślane, nie za trudne, ale i nie za łatwe.
Organizatorom pomimo kilku wpadek należy się uznanie za
zorganizowanie tak ciekawej imprezy rajdowej.
|